Minął pierwszy tydzień wakacji, ja spędziłam go w łóżku z afrykańskim turbanem na głowie (czego przyszła etnolożka nie wymyśli :P), w każdym razie dopadło mnie koszmarne zapalenie ucha. Teraz jest już lepiej, zabrałam się więc do urozmaicania sobie mojej niezbyt ciekawej diety, która towarzyszyła mi przez ostatnie dziesięć dni choroby. Zabrałam kalafiorowy kwiatek, marchewek kilka - bzzzt i kolejny krem gotowy.
Składniki na 5 porcji
1/2 kwiatu kalafiora
2 marchewki
cebula
1 ząbek czosnku
łyżka curry
gałka muszkatołowa, sól i kolorowy pieprz do smaku
litr bulionu warzywnego
2 lub 3 łyżki mleka
1. Kalafior, marchewki myję i drobno kroję.
2. Cebulę obieram i siekam w "piórka".
3. Do garnka wrzucam warzywa i cebulę, zalewam bulionem warzywnym.
4. Doprowadzam do wrzenia. Wtedy dodaję wyciśnięty przez praskę czosnek, łyżkę curry, sól i pieprz do smaku.
5. Gdy warzywa są miękkie zdejmuję garnek z ognia i miksuję na gładki krem, dodając stopniowo 2-3 łyżki mleka.
6. Na koniec dodaję utartą gałkę muszkatołową.
A korzystając z ogromnej ilości wolnego czasu nadrabiam książkowe zaległości. Pałaszując krem kalafiorowy liczyłam więc barany razem z Paulem Martinem. Generalnie książka całkiem ciekawa, chociaż przy niektórych rozdziałach zdarzało mi się usnąć. Jednak na pewno warta przeczytania, całe mnóstwo ciekawostek i bardzo przydatnych informacji. Ja w ostatnim czasie zajmuję się ćwiczeniem świadomego śnienia. Efektów jak na razie nie widzę, ale za to dzisiaj śniły mi się wiewiórki ciekawe cóż to oznacza;)
zupy krem są fajne o każdej porze roku. choć z tych mrożonych warzyw zimą nie smakują tak pysznie jak teraz latem ze świeżego kalafiora
OdpowiedzUsuń