Porządkowałam zdjęcia w telefonie znalazłam kilka fotograficznie uchwyconych chwil, które warto pamiętać. Czas sesji minął, ale poniższy perfekcyjny portret Emila Durkheima autorstwa Szulli nadal wisi na mojej tablicy korkowej. Pewnego ciepłego czerwcowego wieczoru, kiedy zrozpaczona siedziałam z wizją kolejnej nieprzespanej nocy, weszła do pokoju i ku pokrzepieniu serca podała mojego osobistego Emilka.
Kikowe "blondie", też warto zapamiętać i co jakiś czas utrwalać kolejnymi porcjami. Przy placu kolegiackim w Poznaniu jest taka kamienica, a w niej wejście do sutereny, idziemy po schodkach w dół. Wchodzimy do przemiłej kawiarni, z najwolniejszym na świecie barmano-baristą, za to serdecznym jak mało kto. Smakowite blondie (czyli brownie w wersji białoczekoladowej), opatrzył życzeniami dla Szulli, która akurat tego dnia miała imieniny. Kika Caffe warta niejednych odwiedzin, klimat w niej niepowtarzalny. Porcje ciasta przeobfite(!).
Zostając przy imieninach, Zosia dzierży tu ciasto przygotowane specjalnie na nasze trzecie Imieniny Ulicy. Integracja mieszkańców, ciasta, sałatki, wino, taniec i śpiew. Chwila jak najbardziej urocza.
I czereśnie. Czereśnie, czereśnie i jeszcze raz czereśnie. Studencka fucha na wakacje, filozoficzne rozmowy z panami pod sklepem (bardzo antropologicznie, badacz zawsze w terenie xD), nieustanne uśmiechnięte twarze klientów, dobra książka i czereśnie najpyszniejsze na świecie (nie żartuję nigdy nie jadłam tak dobrych). Byleby nie padało i jest cudnie.
Ściskam,
Salome.
Ile pyszności wspomnianych w jednym wpisie! :D
OdpowiedzUsuńo jakie pyszne rzeczy o.O Dziękuję za udział w Jagodowo Nam 5
OdpowiedzUsuń